Forum !KONIEC FORUM! Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

"Lily White"- moją ręką pisane.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum !KONIEC FORUM! Strona Główna -> Wiersze i opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Shaiya
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 1823
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z polski! Bo głupiemu bocianowi nie chciało sie lecieć na karaiby!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:42, 03 Maj 2010    Temat postu:

zaraz weronika zacznie bunt , że ian był przecież w "intruzie" .
błagam dlaczego utożsamiłaś to imie z takim chamem? : /


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmell.! szaleniec :D




Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nibylandia XD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:32, 04 Maj 2010    Temat postu:

A postać "Damon" od której zaczęłaś to całe "love" nie był chamem? sama pomyśl. "Pozdrów wiewiórki Stefan!" -.-

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Distory




Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 1803
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:35, 04 Maj 2010    Temat postu:

Nie wszystkie są ze Zmierzchu Wink Co wy myślicie? Że u mnie w domu to tylko Zmierzch?

Shai- a co nie można? To że Ian którego Ty ubóstwiasz, jest <Twoim zdaniem> ideałem, to nie znaczy, że każdy chłopak musi taki być Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaiya
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 1823
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z polski! Bo głupiemu bocianowi nie chciało sie lecieć na karaiby!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:47, 04 Maj 2010    Temat postu:

Carmell.! szaleniec Very Happy napisał:
A postać "Damon" od której zaczęłaś to całe "love" nie był chamem? sama pomyśl. "Pozdrów wiewiórki Stefan!" -.-

Cytat:
Nie wszystkie są ze Zmierzchu Wink Co wy myślicie? Że u mnie w domu to tylko Zmierzch?

Shai- a co nie można? To że Ian którego Ty ubóstwiasz, jest <Twoim zdaniem> ideałem, to nie znaczy, że każdy chłopak musi taki być Wink


nie o to mi chodziło, nie unoście się zaraz... oO''
monika wie o co chodzi... nie chodziło mi o zachowanie postaci tylko o samą postać, którą odzwierciedla postać z książki, ale skończmy z tym, a ja poproszę kolejny rozdział : P


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmell.! szaleniec :D




Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nibylandia XD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:18, 04 Maj 2010    Temat postu:

Ja się tak po pierwsze nie unoszę. I nie rozumiem, o co ty się unosisz, Wera daje imię, jakie jej pasuje. "jej sprawa" ;]

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Monika




Dołączył: 30 Wrz 2009
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: No z Paryża.. A z okna mam widok na Wieżę Eiffla xD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:10, 05 Maj 2010    Temat postu:

Carmell, ale w poprzednich postach, ty pierwsza powiedziałaś o imionach. A teraz mówisz, że to jej sprawa.
Wera, daj następne rozdziały i możesz je wkleić razem? ; D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Distory




Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 1803
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:05, 08 Maj 2010    Temat postu:

A oto okładka do książki:
[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaiya
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 1823
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z polski! Bo głupiemu bocianowi nie chciało sie lecieć na karaiby!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:22, 08 Maj 2010    Temat postu:

Szczerze?
Szkaradna ... : P
A gdzie rozdziały?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Distory




Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 1803
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:24, 08 Maj 2010    Temat postu:

Na moim kompie Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmell.! szaleniec :D




Dołączył: 19 Lut 2010
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nibylandia XD
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:51, 08 Maj 2010    Temat postu:

Tak, ale te imiona takie trochę... nie oryginalne.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaiya
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 1823
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z polski! Bo głupiemu bocianowi nie chciało sie lecieć na karaiby!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 8:21, 09 Maj 2010    Temat postu:

Więc wklej je tutaj :'D

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Distory




Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 1803
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:35, 16 Maj 2010    Temat postu:

III. On wie...


Włączyłam komputer i przez jakiś czas rozmawiałam z Angelą na temat Iana. Co mi się w nim podoba, czy dziś przyjdzie i w pewnym momencie przypomniałam sobie coś...
Ja
Obiecałam sobie coś...
Angela
co ?
Ja
Obiecałam sobie...
że...
Angela
no ?
Ja
Jeżeli On będzie szczęśliwy z kimś innym, to mu na to pozwolę i będę szczęśliwa wraz z nim Smile
Angela
Lily masz bardzo dobre serce!
I to nawet strasznie dobre!
Ja
Nie tyle dobre serce, co (w przeciwieństwie do niego) wiem co to jest prawdziwa miłość i umiem pokazać ile jest dla mnie warta inne osoba
Angela
Jesteś po prostu nie zastąpiona
Ja
Może Smile
Angela
Nie może ale na pewno
Ja
Miło mi...
Angela
to dobrze
Ja
Angela wybacz, ale już muszę iść. Inaczej się spóźnię. Trzymaj kciuki...

Ubrałam się, wzięłam do ręki łyżwy, zamknęłam dom i wyszłam. Serce biło mi tak mocno i głośno, że ledwo słyszałam dźwięk moich kroków. Wyciągnęłam komórkę
i wystukałam numer.
- Cześć... I co, jest?- usłyszałam w słuchawce znany głos.
- Nie wiem... Na razie jeszcze nie doszłam... Ale...
- Ale?
- Ale on może nie przyjść. Kiedy mu napisałam „Cześć, czy przyjdziesz na łyżwy?”, to on odpisał „Nie chce mi się.”- urwałam przełykając łzy.- Mam nadzieję, że żartował... No cóż... Tydzień temu nie przyszedł.
- Ja też mam nadzieję, że żartował.
- O kurde! Wpadłam w błoto!- powiedziałam, kiedy zauważyłam, że idę przez wielką kałużę błota. Zaśmiałam się.
- Oj kobito, kobito...- Angela też parsknęła śmiechem.
Doszłam właśnie do lodowiska. Z dachu kapała woda- no cóż... było 5 stopni na plusie. Przed wejściem czekało już parę osób. Iana wśród nich nie było. Nie traciłam nadziei- on zazwyczaj przychodził później.
- Mam ci dać znać jak nie przyjdzie?- zapytałam Angeli.
- Jak nie przyjdzie też daj znać.- odparła, a ja rozłączyłam się.
Weszłam do środka i założyłam łyżwy. Kupiłam bilet, po czym wyszłam z budynku. Czekałam aż zacznie się tercja i będę mogła wejść na taflę lodowiska. Spojrzałam na zegarek- 9.58, a jego nie ma. Usłyszałam kroki i podniosłam wzrok. Zobaczyłam ciemną bluzę i odblaskową kamizelkę z napisem „Obsługa lodowiska”. Westchnęłam i podałam bilet do skasowania. Weszłam na lód i zaczęłam jeździć. Rozmyślałam... Dlaczego mu się nagle nie chciało mu się przychodzić? Przecież tydzień temu obiecał, że przyjdzie i powywraca mnie na lodzie. Obiecał... Jak się go pytałam w szkole, to powiedział, że przyjdzie. W ogóle jakoś ostatnio chyba zaczął mnie unikać. Nie przekomarza się ze mną, nie odpowiada na to, co do niego mówię. Tak jakby... Tak jakby nie chciał mnie już znać... Dlaczego? Przecież wcześniej się tak nie zachowywał. Nawet w poniedziałek się chwalił, że mnie wywrócił w sobotę 20 razy. Jak odparłam, że on leżał na lodzie dwa i pół raza, to się uśmiechnął i odpowiedział: „No właśnie- tylko 2,5 raza!” Eh... I co ja miałam o tym wszystkim myśleć?- z zamyślenia wyrwał mnie telefon.
- Halo?
- Cześć Lil. I co przyszedł?
- Nie...- odparłam spokojnie. Nie chciałam brzmieć jak zawiedziona, wystawiona i oszukana dziewczyna.
- Hmm... Co za małpa! Mogę mu w poniedziałek wykręcić łeb?- jeszcze chyba nigdy w Alyson nie słyszałam czegoś takiego.
- Nie... Proszę... Nie mów mu nic. Bo jeszcze dowie się, że mi na nim zależy. A z resztą napisał, że mu się nie chce przychodzić. Nie mogę go o nic oskarżać.- odparłam.
- No dobra... Jak tam chcesz.
- Dzięki. Ej ja już kończę. Pojeżdżę na łyżwach i pogadamy później, ok?- powiedziałam.
- Dobra. Do usłyszenia.- powiedziała Alyson i rozłączyła się.
Na lód weszło parę osób- a dokładniej młodzież i dzieci, które co sobotę uczyły się jeździć na łyżwach i nie szło im to za dobrze. Tym razem przyszło paru chłopców, których wcześniej nie widziałam. Spokojnie manewrowałam między nimi.
- Hej, może nauczyłabyś mnie jeździć?- usłyszałam za plecami głos i odwróciłam się. Jeden
z nowych chłopaków- wyglądał na około 14 lat, ledwo jechał na łyżwach i chwiał się na prawo i lewo. Patrzył się na mnie z głupawym uśmieszkiem na twarzy. Skrzywiłam się.
- A weź się wypchaj...- odparłam i zahamowałam przy bandzie.
- Zapłacę...- powiedział, a kiedy zobaczył, że nie ma szans dodał- No dobra, żartowałem...
Potem jeszcze paru chłopaków patrzyło się na mnie, a ja starałam się to ignorować. Planowałam zostać na dwie godziny, ale po wczorajszym ostrym treningu na basenie, podczas którego prawie zasłabłam, nie miałam siły zostać na druga tercję. Wzięłam łyżwy
i poszłam przez błoto i śnieg do domu.



Lily, Ian wie, że Ty się w nim bujasz. Mówił mi to. Kiedy rozmawialiśmy jeszcze z innymi z naszej klasy wczoraj, to on powiedział, że podejrzewa, że w nim się buja taka jedna osoba z innej klasy, z klasy 6a i, że ta osoba jest moją przyjaciółką. Zapomniałam Ci to wcześniej powiedzieć... Sorry.
Proszę nie martw się... Coś wymyślimy.
Pozdrawiam:
Angela

Czytałam te słowa po raz trzeci nadal nie wierząc w ich prawdziwość. Nie mogłam, nie nie mogłam- nie chciałam uwierzyć, że on wie. Ale Angela przecież by mnie nie okłamała... A już na pewno nie w takiej sprawie. Westchnęłam i upuściłam głowę pozwalając rudym rokom zasłonić moją twarz. Nie byłam smutna- byłam zszokowana. Nie przypuszczałam, że tak łatwo mnie przejrzeć, że tak łatwo zobaczyć co czuję... Wyciągnęłam komórkę i wystukałam numer.
- Halo?- usłyszałam w słuchawce znajomy głos i od razu zrobiło mi się ciepło na sercu.
- Cześć... Nie przeszkadzam?
- Skądże! Co tam?
- Alyson... On wie...- powiedziałam i przygryzłam wargę.
- Kto? Co wie?- zapytała Alyson.
- Ian wie, a raczej podejrzewa, że się w nim bujam...- odpowiedziałam. Nastała cisza.
- Żartujesz?- zapytała Alyson przestraszonym głosem.
- Nie...
- To co zrobisz?
- Nic. Niby co mam zrobić?- odpowiedziałam. Nagle wrócił mi dobry humor.- No cóż... Stało się. Ja mam tylko nadzieję, że nie będzie mnie szantażował, że komuś to wygada czy coś...
- Ja też mam taką nadzieję...- odparła Alyson.
Pogawędziłam jeszcze chwilkę z Alyson, po czym rozłączyłam się. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pewnie dlatego nie przyszedł na łyżwy. Boi się, że mogę uważać to za coś więcej niż tylko wyjście na łyżwy dwójki znajomych... I nie dziwię mu się... No ale od tej pory muszę trochę uważać i nie pokazywać tak bardzo, że mi na nim zależy. Ale... Ale to, że mnie wystawił drugi raz zabolało... Trudno będzie mi ukryć to, co czuję... No ale cóż... Zależy mi na nim, więc mimo bólu w sercu będę musiała traktować go tylko jak kumpla. Nie mogę wymagać od niego nic więcej, a sądzę, że i tak wymagam sporo. O tym, żeby był dla mnie kimś więcej, niż tylko znajomym może być tylko głęboko skrywanym, nierealnym, pięknym marzeniem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaiya
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 1823
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z polski! Bo głupiemu bocianowi nie chciało sie lecieć na karaiby!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:17, 16 Maj 2010    Temat postu:

Kurcze, skąd ja znam takie sytuacje ( ; Z tematem trafiłaś, nie ma co ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Distory




Dołączył: 10 Sty 2008
Posty: 1803
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z domu.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:25, 16 Maj 2010    Temat postu:

Wiele zaczerpniętych z życia Wink
Bo najpiękniejsze scenariusze pisze życie...

IV. Zamieszanie.

- Wiesz, że przepisał się do nas Josh?
- Czekaj... Jaki Josh?- zapytała patrząc się zdziwionym spojrzeniem.
- Josh Taylor, z 6d.- odparłam.
- Jak to?- Alyson nadal była zdziwiona.
- Tak to. Normalnie. Tylko nie wiem czy sam się przepisał, czy go przepisano karnie.
Była właśnie długa przerwa. Angela, Katy i ich klasa już skończyli lekcje i poszli do domu, a ja stałam z Alyson przy oknie i gadałyśmy. Głównym tematem naszych rozmów był stojący przed szkołą obiekt moich uczuć- Ian.
- Josh przyjdzie do klasy od jutra.- dodałam śledząc wzrokiem sylwetkę Iana. Zadzwonił dzwonek. Nie chciałam iść na lekcje. Chciałam stać w oknie i obserwować jego postać.
- No chodź...- powiedziała z uśmiechem Alyson po czym wzięła mnie pod rękę i zaciągnęła do klasy.
Na szczęście teraz mieliśmy kółko angielskiego, a pani na chwilkę wyszła. Podeszłam do uchylonego okna i wyjrzałam przez nie. Angela właśnie zniknęła z Katy za zakrętem, a Ian był z kolegami na boisku. Po chwili wziął piłkę, bluzę i plecak i ruszył w stronę szkoły. Śledziłam go wzrokiem. Nagle mnie zmroziło. Ian się na mnie popatrzył... Kiedy szedł w stronę szkoły... Spojrzał do góry, na okno w którym stałam... Nawet z drugiego piętra widziałam wyraźnie kolor jego ciemnoniebieskich oczu, które tak mocno i głęboko wpatrywały się w moje oczy... Wstrzymałam oddech. Moje ręce i nogi odmówiły posłuszeństwa. Byłam jak sparaliżowana... To trwało chwilę. Kiedy tylko odzyskałam czucie w kończynach oraz świadomość wycofałam się za zasłonę okna, czując jak moje serce mocno bije. Ian spojrzał na mnie takim wzrokiem... Nie wiedziałam, czy chciał mi przekazać, że lepiej byłoby dla mnie gdybym przestała się na niego patrzyć, czy raczej próbował mi przekazać, że wie... Albo, że mu się podobam... Ale tą ostatnią wersję od razu skreśliłam. Alyson widziała, że on się na mnie popatrzył. Widziała jak na to zareagowałam. Usiadłam na ławce. Alyson uśmiechnęła się i usiadła koło mnie. Położyła mi dłoń na ramieniu.
- On później się jeszcze patrzył takim wzrokiem jakby chciał się zapytać „Gdzie ona jest”.
W odpowiedzi tylko się uśmiechnęłam i spojrzałam z ufnością w ciemne oczy Alyson. Wiedziałam, że na nią zawsze mogę liczyć. Wtedy weszła pani i wraz z innymi zajęliśmy miejsca.
Angielski szybko minął. Zeszłam do szatni i ubrałam się. Usłyszałam śmiech
i automatycznie podniosłam wzrok. Był tam... Wziął piłkę pod pachę i wychodząc ze szkoły spojrzał na mnie przelotnie. Serce mi szybciej zabiło. Uśmiechnęłam się pod nosem, westchnęłam i ruszyłam spokojnie do domu.


Sunęłam gładko po lodzie. Czułam zimny wiatr na twarzy. Widziałam dość sporą postać Roy'a- grubego chłopaka, który lubił obrażać innych uważając siebie za kogoś wspaniałego. Widziałam też jego- Iana. Jeździł tak jak zwykle jeździ na łyżwach- czyli wspaniale. Po jakimś czasie zauważyłam, że zszedł z lodowiska i zniknął mi z pola widzenia. Roy podjechał do mnie i zaczął mnie szarpać, próbując mnie wywrócić. Jednym pchnięciem odepchnęłam go do tyłu patrząc jak upada la lód. Uśmiechnęłam się patrząc jak spogląda na mnie z nienawiścią. Zaraz po tym jak wstał chwycił mnie za nogę i zaczął ciągnąć. Trzymałam sie bandy i cały czas utrzymywałam równowagę. Roy przesadził. Kopnęłam go, a on ponownie spadł na lód. Usłyszałam znajomy śmiech i podniosłam wzrok. Był tam...
Ian jechał spokojnie w moją stronę. Uśmiechał się i patrzył mi prosto w oczy.
- On już dwa razy się wywrócił...- powiedziałam wskazując na leżącego na lodzie Roy'a.
- A ty?- zapytał Ian.
- Ja jeszcze nie. Ale teraz ty wszedłeś na lód...- spojrzałam mu w ciemnoniebieskie oczy
z uśmiechem.
- No właśnie...- odwzajemnił uśmiech. Wszystko inne zniknęło. Widziałam tylko Iana. Jechał powoli w moją stronę cały czas się uśmiechając.
Otworzyłam gwałtownie oczy i wyłączyłam budzik. Usiadłam. To był tylko sen...- pomyślałam i westchnęłam. Ten sen był tak realistyczny... Taki wyrazisty. Serce kołatało mi tak głośno, że gdyby ktoś koło mnie usiadł, to pewnie by je słyszał. Ehh... Ian już dwa razy nie przyszedł na lodowisko... Przeczesałam palcami rude loki. Pofalowana grzywka opadła mi na twarz. Dobra, trzeba wstać...- przemknęło mi przez myśli i przeciągnęłam się. Usłyszałam jak strzelają mi stawy. Cicho przemknęłam do kuchni i zjadłam jogurt malinowy- moje codzienne śniadanie. Było chłodno, więc jadłam go przy czajniku, od którego biło miłe ciepło gotującej się wody. Zachowywałam się najciszej jak tylko mogłam, ponieważ moja rodzina jeszcze spała. Oczywiście niezbyt wychodziło mi zachowywanie ciszy. W kuchni niechcący trzasnęłam szafką, w łazience upuściłam szczotkę do włosów, uderzyłam ręką o kabinę prysznicową, przez co nie tylko nabiłam sobie siniaka, ale też narobiłam sporo hałasu. W końcu zebrałam sie i wyszłam.
Powietrze było rześkie, może trochę zimne, ale nie czułam tego. Byłam osobą, której rzadko było zimno.
Do szkoły przyszłam tak jak zwykle- po szesnastu minutach drogi. Pierwsze dwie godziny miałam spędzić na sali gimnastycznej. Wychowanie fizyczne- moja pięta Achillesowa. Nie byłam totalnie do niczego, ale nie byłam najlepsza. Poszłam do szatni, gdzie zastałam resztę dziewczyn z mojej klasy.
- Cześć.- powiedziałam wchodząc do szatni.
- Hej!- odparła Alyson oraz parę innych dziewczyn. Lauren krzywo na mnie spojrzała.
Lauren od początku szkoły podstawowej była moją przyjaciółką. A przynajmniej uważała się za nią. Od pierwszej klasy byłyśmy prawie nierozłączne. Miałyśmy wspólne tematy do rozmów, razem bawiłyśmy się oraz wygłupiałyśmy się. Ale coś stało się w czwartej klasie. Chodziłam za nią krok w krok, a ona sprytnie to zaczęła wykorzystywać. Zaczęła bawić się moim zaufaniem. Dokuczała mi, puszczała wredne plotki, przy mnie
i przy innych osobach z klasy mówiła o mnie obraźliwe rzeczy. Wiedziała, że nie zrobię jej nic złego, bo nie umiem... Raniła mnie i żadne z moich słów do niej nie docierały. W końcu popadłam w depresję. Budziłam się w nocy, płakałam bardzo często. W końcu poszłam do psychologa. Po paru spotkaniach byłam gotowa na rozmowę z Lauren. Powiedziałam jej, że nie chcę żeby mnie tak traktowała, że kiedyś byłyśmy wspaniałymi przyjaciółkami, a teraz wszystko się zepsuło. Powiedziała, że się zmieni. Zmieniła się na parę dni, a potem wszystko wróciło do normy. W końcu na początku szóstej klasy zachorowała. Nie mając z kim rozmawiać na przerwie podeszłam do Angeli i jej klasy z pytaniem, czy mogłabym posiedzieć z nimi na przerwie. I od tego też zaczęła się taka bliższa znajomość z tamtą klasą. A Lauren? Próbowała mnie z powrotem zaciągnąć do pułapki, jaką była bliska znajomość z nią. Od tej pory obgaduje mnie za moimi plecami, krzywi się czasem na mój widok i na widok osób z klasy Angeli. Cóż... Na szczęście nie jest tak, że zjadamy siebie nawzajem jak się widzimy. Ochłodziło się między nami, no ale cóż poradzić... jakoś tak wyszło.
Na szczęście te dwie godziny szybko minęły i mogłam bez strachu, że kogoś uderzę piłką wejść do szatni. Przebrałam się i uchyliłam delikatnie drzwi, żebym mogła się prześlizgnąć nie otwierając ich na oścież. Nagle poczułam szarpnięcie. Ktoś pociągnął za drzwi, a jednocześnie pociągając mnie. Poleciałam do przodu. Usłyszałam krzyk dziewczyn. Szybko zamknęłam drzwi i już miałam coś powiedzieć, kiedy...
-Lily czy ty jesteś normalna?!- usłyszałam krzyk Lauren.
- To nie ja! To Peter szarpnął za klamkę!- odparłam.
- No ta, jasne!- odparł mi głos Lauren.
- No tak! I nie wrzeszcz na mnie!- krzyknęłam i wyszłam z szatni.

Lekcje dziś minęły szybko. Josh zagadnął do mnie parę razy. Jak o coś pytał, to normalnie odpowiadałam. Chłopaki strasznie mi dokuczali na lekcjach. Kiedy wybił dzwonek po ostatniej lekcji bez pośpiechu zeszłam na dół, do szatni.
Zastałam tam Angelę i Rosalie.
- Lil, nie uwierzysz...- zaczęła Rose.- Josh się w tobie zabujał!
- Że co?- zamrugałam oczami.
- No tak, słyszałam jak wczoraj w szatni mówił, że podoba mu się Lily White z 6a.- Rose spojrzała na mnie z błyskiem w oku. Byłam zaskoczona.
- A... A on ci się podoba?- zapytała Angela. Przecież wiedziała, że kochałam Iana całym sercem. Ale zrozumiałam, że chce utrzymać pozory, bo Rose nic nie wiedziała. Nie wiedziała też jak bardzo pokomplikowała mi wszystko tą wiadomością...


W domu było cicho. Rodzice byli jeszcze w pracy. Czytałam spokojnie książkę. Nagle na nogi zerwał mnie dźwięk sms'a.
Cześć. Jesteś Lily, no nie?
Nie wiedziałam dlaczego i kto interesuje się tym, kim jestem.
Znam cię?
Odpisałam ciekawskiemu nieznajomemu. Nagle mnie olśniło... Josh... On podobno chciał mój numer komórkowy. Usiadłam i zakryłam oczy dłonią. I teraz co? Założę się, że Josh będzie do mnie pisał i próbował zarywać.
Znasz mnie. Josh Taylor.
Tak brzmiał kolejny sms. Postanowiłam, że na tym zakończę rozmowę. Nie chciałam mu dawać złudnej nadziei, że się nim interesuję. Minęło parę minut.
Obraziłaś się na mnie? Za to, że ci tak dogryzaliśmy w szkole? Jeżeli tak, to przepraszam.
No to mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że wyciągnie z mojego milczenia takie wnioski. Zmieszałam się na chwilę. Odpisałam tylko krótkie „Nie” i tym zakończyłam rozmowę.
Żeby się odstresować włączyłam komputer. Szczęście chciało, żeby na gadu gadu była Alyson.
Ja
Cześć Alyson.
Alyson
Hej Lil.
Ja
Jak się masz?
Alyson
Dobrze. Co u ciebie? Wszystko ok?
Ja
U mnie...
Alyson
Noo... Co u ciebie?
Ja
Ja... Ja nawet nie wiem jak to opisać....
Dobra... napiszę ci wszystko!
Alyson
Ok. Napisz.
Ja
Josh się we mnie buja. Rosalie mi mówiła, że słyszała, jak mówił kolegom w szatni, że „Podoba mu się pewna Lily White z 6a”.
A teraz nie wiem skąd Josh ma mój numer i teraz mnie dręczył sms'ami odkąd wróciłam do domu, aż w końcu urwałam „rozmowę” i dał sobie spokój, przynajmniej chwilowo.
Alyson
Żartujesz?! Co ci pisał?!
Ja
Zaczęło się od: "Ej ty jesteś Lily, no nie??" no to ja na początku nie wiedząc, że to on odpisałam: "Znam cię?". I wtedy mnie olśniło... Przypomniałam sobie, że on chciał mój numer, że spoglądał co jakiś czas na mój telefon. A on odpisał, że tak, znam go.
Wszystkie wiadomości od niego i do niego usunęłam i nie zapisałam jego numeru. Nie chcę, mieć z nim nic wspólnego.
Alyson
No widzisz jak cię podrywa?
Ja
Taa... I myślisz, że ja się z tego powodu cieszę?
Alyson
Kobieto! Masz powodzenie u chłopaków! Tylko pomyśl!
Ja
Myślę! Ale ja mam powodzenie u tych, u których nie chcę mieć! Dlaczego Ian nie może się mną zainteresować? Dlaczego? Słuchaj, jeżeli on się o tym dowie to...
Alyson
To?
Ja
Nic... Sądzę, że sama będziesz wiedzieć...
Alyson
Słuchaj Lil, pogadamy jutro, ok? Muszę kończyć. Pa pa.
I tak skończyła się moja rozmowa z Alyson. Moje życie wywróciło się do góry nogami. Cieszyłam się, że chociaż życie Alyson było na razie bez większego zamieszania. Tak samo życie Angeli. Miała chłopaka, kochała go, a on kochał ją.














V. Problemy.

Lily lubisz mnie?- na takie pytanie od Angeli oczywiście odpowiedziałam, że bardzo ją lubię. Zdziwiłam się, czytając jej kolejną wiadomość...
Coś ci powiem, coś ważnego, coś co Ty powinnaś wiedzieć, ale będzie bardzo bolało przykro mi Lil. Pomimo wszystkiego, co jutro Ci powiem zawsze będę Cię lubić i to się nigdy nie zmieni. I proszę obiecaj mi jedno: że nie przestaniesz mnie lubić nawet jeśli to co ci jutro powiem będzie bardzo bolało.
Chodzi o Iana i to w dużej sprawie...
Lubię cie bardzo.
Angela.
Co się stało? Coś złego? Mam nadzieję, że nie... A co jeżeli coś złego przytrafiło się Ianowi? Założyłam słuchawki na uszy, włączyłam muzykę w mojej mp4 i położyłam się na łóżku. Co Angela chciała mi powiedzieć o Ianie? Nagle usiadłam. Serce zabiło mi szybciej
i mocniej. „Obiecaj mi jedno: że nie przestaniesz mnie lubić nawet jeśli to co ci jutro powiem będzie bardzo bolało”- przed oczami stanęły mi znów słowa Angeli. „Obiecaj... że nie przestaniesz mnie lubić”. Przecież już wcześniej to podejrzewałam. Wiedziałam, że miałam rację, wiedziałam co Angela mi chce jutro powiedzieć. W oczach na chwilę zaszkliły mi się łzy. Zamrugałam i westchnęłam. Co ma być to będzie... Płaczem niczego nie zmienię...


- O co chodzi Angela? Co chciałaś mi powiedzieć?- zapytałam schodząc po schodach do szatni. Angela przygryzła wargę i z wahaniem w błękitnych oczach patrzyła się w ziemię.
- Boję się, że przestaniesz mnie lubić, albo się na mnie obrazisz...- zaczęła. Ona na prawdę się bała.
- Chodzi o to, że Ian się w tobie zabujał?- spytałam patrząc się przed siebie. Po chwili spojrzałam na Angelę. Patrzyła na mnie przepraszająco. Patrzyła na mnie tak, jakby to była jej wina, że podoba się Ianowi.
- Lily tak cię bardzo przepraszam. Proszę nie obrażaj się na mnie...- zaczęła.
- Angela, jak ja mam się obrazić na ciebie za coś, za co nie jesteś odpowiedzialna? Nawet mnie nie przepraszaj, bo to nie jest twoja wina.- uśmiechnęłam sie do niej. Jak Angela mogła mnie przepraszać za coś, za co ona nie miała zupełnie wpływu?
- Na prawdę się na mnie nie obrazisz?
- Na prawdę...- powiedziałam. Doszłyśmy już na dół do szatni. Angela kupiła kwaśne lizaki.
- No to mamy mały problem. We mnie zabujał się Josh, ja zabujałam się w Ianie, Ian zabujał się w tobie, a ty w Andym, który zakochał się w tobie. Czyli teraz musimy wymyślić coś takiego, żebyś ty i Andy razem ze sobą chodzili, Ian odkochał się w tobie, a zainteresował się mną, a Josh musi dać sobie spokój ze mną. Uff... Ale zakręcone życie.- powiedziałam.
- Powiem krótko: obydwie mamy spory problem. A najgorsze jest to, że nie wiemy jak go rozwiązać.- odparła Angela.
- Coś wymyślimy. Musimy coś wymyślić. Ej ja lecę- teraz mam polski, a potem w-f. Nie mogę ćwiczyć więc po prostu posiedzę i porozmyślam nad tym problemem.- powiedziałam po czym wskakując po dwa schody pobiegłam do klasy.

- Nie ćwiczysz?- zapytała mnie Alyson.
- Nie mogę. Jestem przeziębiona i mama mi nie pozwoliła.- jakby na potwierdzenie tych słów kichnęłam.
- Aha. To chcę ci coś powiedzieć.- Alyson spojrzała mi z ufnością w oczy. Kiwnęłam głową. Poszła się przebrać z resztą dziewczyn.
Kiedy wszyscy się przebrali weszłam wraz z resztą klasy na salę gimnastyczną po czym usiadłam na ławce. Grali w zbijaka. Były trzy drużyny. Kiedy dwie drużyny grały, to drużyna Alyson czekała na ławce. Usiadłam z przyjaciółką z dala od reszty drużyny.
- No. Co chciałaś mi powiedzieć?- dziwne. Od jakiegoś czasu wciąż albo Alyson, albo Angela chcą mi coś ważnego powiedzieć.
- Być może będziesz chciała mnie odrzucić, bo nie jestem normalna.- powiedziała Alyson. Spojrzałam jej w oczy ze zdziwieniem.
- Jesteś normalna. Przecież nie jesteś chora psychicznie!
- Co byś zrobiła gdybyś miała przyjaciółkę, która ma nadprzyrodzoną zdolność?- zapytała. Zmarszczyłam brwi.
- O czym ty mówisz...?- spojrzałam na nią niepewnie.
- Jakby ci to powiedzieć...- powiedziała cicho.
- Najlepiej wyraźnie i od początku.- uśmiechnęłam się i posłałam jej motywujące spojrzenie.
- Ehh... Bo widzisz Lily... Ja... Ja czasem tak jakbym... Przeczuwała przyszłość. Czasem sny prorocze, czasem obrazy które przychodzą tak po prostu.- Alyson patrzyła się ciemnymi oczami w przestrzeń. Zamrugałam gwałtownie oczami.
- To znaczy, że... To coś jak De Ja Vu? - zapytałam.
- No można tak to uznać.- odparła Alyson, po czym wstała i poszła grać, bo właśnie wtedy pan zagwizdał, że pora na kolejny mecz.
No fajnie... Jakby życie nie mogło być bardziej zakręcone, to teraz- kiedy mam problemy w miłości, żeby było jeszcze dziwniej moja przyjaciółka wyznaje mi, że jest jasnowidzem. No przecudnie! I co jeszcze? Na salę wpadnie nasz matematyk ubrany w różowe bikini i zatańczy nam tango? No ludzie! Co za szalone życie...

Po lekcjach tradycyjnie poszłam do domu. Byłam sama. Mama i tata byli jeszcze
w pracy. Zaburczało mi w brzuchu i roześmiałam się cicho. Przeszukałam szafki i znalazłam kisiel. Ok... No to muszę zagotować wodę, proszek z torebki rozmieszać z wodą i wlać do zagotowanej wody. Nie trudne. Powinnam sobie poradzić. Włączyłam telewizor. Przełączałam kanały, aż w końcu zdecydowałam się na na kanał muzyczny. Kończyła się piosenka. Skrzywiłam się widząc wytapetowane panny w bikini wyginające się w teledysku. Jak komuś może się to podobać? Nalałam wody do garnka i zaczęłam gotować. Wzięłam opakowanie z proszkiem na kisiel. To było nagle... Jedna sekunda... Oparłam się bokiem o ścianę i powoli osunęłam się na zimne kafelki kuchennej podłogi. Ręce mi się trzęsły, łapałam łapczywie powietrze. Oczy zaszły łzami, a serce łomotało głośno. Dlaczego tak zareagowałam? Przecież... Przecież nauczyłam się nad tym panować... Umiałam nad tym panować... Dlaczego... Dlaczego tak zareagowałam?! Przełknęłam ból. No dobra Lil... Podnieś się...- rozkazałam sobie w myślach. Wstałam i odłożyłam opakowanie na ladę. Odwróciłam się i spojrzałam wściekła na telewizor. Właśnie w tej chwili, w tym momencie leciała piosenka, którą zawsze słyszę na lodowisku, kiedy jest ze mną Ian. Zawsze, w każdą sobotę w radiu puszczali właśnie tą piosenkę... A po chwili Ian podjeżdża i wywraca mnie na lód, po czym spada na mnie pociągnięty za rękę... Przełączyłam program. Usiadłam na fotelu. Dlaczego tak zareagowałam? Przecież już nauczyłam się nad tym panować... Wróciłam do robienia kisielu chcąc jak najszybciej zapomnieć o tym co teraz zaszło.
Im bardziej staram się o nim zapomnieć, tym bardziej bolało mnie serce. Im bardziej starałam się o nim nie myśleć, to tym bardziej emocjonalnie reagowałam na piosenki, przedmioty, słowa związane z lodowiskiem. To było straszne. A najgorsze było to, że dziś był poniedziałek. W środę był ostatni dzień, w którym lodowisko było otwarte... Jak ten czas leci... Dopiero co był luty, walentynki. Teraz już jest marzec. A potem kwiecień, maj, pół czerwca i... i koniec...
Nie chciałam o tym myśleć... Nie teraz... Nie dziś... Co ma być to będzie... Czasu nie zatrzymam, nie cofnę, nie zwolnię... Nie mam na to wpływu. Niestety... Ale zawsze kończąc coś zaczynamy coś nowego. Kończąc dzień zaczynamy noc, kończąc liceum zaczynamy studia i dorosłe życie, kończąc miłość zaczynamy... Pustkę. Wszystko ma swój koniec i swój początek. Najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą i z innymi. Nie rozpaczać po zakończeniu, a cieszyć się początkiem czegoś nowego...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shaiya
Administrator



Dołączył: 05 Sty 2008
Posty: 1823
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 16 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: A z polski! Bo głupiemu bocianowi nie chciało sie lecieć na karaiby!
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:18, 18 Maj 2010    Temat postu:

Distory napisał:
Jak ten czas leci... Dopiero co był luty, walentynki. Teraz już jest marzec. A potem kwiecień, maj, pół czerwca i... i koniec...
Nie chciałam o tym myśleć... Nie teraz... Nie dziś... Co ma być to będzie... Czasu nie zatrzymam, nie cofnę, nie zwolnię... Nie mam na to wpływu. Niestety... Ale zawsze kończąc coś zaczynamy coś nowego. Kończąc dzień zaczynamy noc, kończąc liceum zaczynamy studia i dorosłe życie, kończąc miłość zaczynamy... Pustkę. Wszystko ma swój koniec i swój początek. Najważniejsze to żyć w zgodzie z samym sobą i z innymi. Nie rozpaczać po zakończeniu, a cieszyć się początkiem czegoś nowego...

Kurcze... Przez większość tekstu tak jakoś, ale z tym to dziewczyno trafilaś. Dziwne, bo ostatnimi czasy myślę tak samo...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum !KONIEC FORUM! Strona Główna -> Wiersze i opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Forum.
Regulamin